Tam, gdzie piękno się materializuje. Casa Gorjas

Kręcenie się w kółko w okolicach Alicante znalazło swoje totalne uzasadnienie pewnego pięknego popołudnia, kiedy powróciliśmy w strony ulubionego Cabezo d’or, które majestatycznie góruje nad miastem. Złote Wzgórze mieliśmy okazję eksplorować już początkiem marca, jednak po jego opuszczeniu odczuwaliśmy niedosyt i-obydwoje-mieliśmy silną potrzebę powrócenia tam, choć na chwilę. Nasze nienasycenie dotyczyło głównie pewnego pięknego domu,…

Read More

Z cyklu powroty. Albarracin, kolejne starcie

No i jesteśmy znowu. Jeden z najładniejszych ogródków bulderowych w Europie i pewnie najładniejszy taki w Hiszpanii. Nie mnie to oceniać, bo jest to moje drugie doświadczenie boulderowe, a porównanie praktycznie żadne, bo pierwsze koty za płoty były też tutaj 🙂 Słyszałam natomiast od starych wyjadaczy, że Albarra to, zaraz po Fontach, najlepsza miejscówa do…

Read More

Być może lepiej być nie może. Sella

Pierwszy raz do Selli zawitaliśmy kilka miesięcy temu, w ramach chwilowej odskoczni od Chulilli. Spędziliśmy tam raptem dzień, wspinając się w niezbyt atrakcyjnym sektorze oferującym połogie nie grzeszące urodą drogi. Taki stan rzeczy dość szybko wygonił nas stamtąd i skierował do nieodległej Gandii. Wówczas nikomu szczególnie nie polecaliśmy Selli, chwaląc ją jednak za bogactwo natury…

Read More

Kroko kontra Ferrari, my kontra wiatr, skały kontra plaże. Murcia i Kartagena

W Los Vados niemiłosiernie wiało. Szumiące ciaciarachy spędzały nam kolejne sny z powiek i zabierały przyjemność raczenia się wieczornymi płomieniami ogniska. A żeby tego było mało, sezon rozrodczy ptaków jest intensywny i tak-ma to wpływ na naszą egzystencję, bowiem uwielbiane przez nas wielkie chwyty w skale zostały tymczasowo zabukowane przez wszelkiego rodzaju pisklęta. A, że…

Read More

Lato w Los Vados

Poranne przeciąganie się pod kołdrą praktycznie z dnia na dzień zamieniło się w prędkie opuszczanie krokodylego poddasza. Chłód, który zwykł orzeźwiać nasze ciała i umysły w ramach przedśniadaniowego rozruchu, został wyparty przez naszego przyjaciela, bez którego obyć się nie możemy i za którym pojechaliśmy aż pod mauretańskie granice- Słońce. Toteż nasze spanie pod dachem z…

Read More

Turbo Fiesta! Karnawał w Cadiz

Miły wieczór w Grazalemie. Zmęczeni zewspinywaniem drogi po drodze na podmiejskiej skałce raczymy się pysznymi kalmaritos w kolejnej lokalnej knajpce. Omawiając plan na dzień następny wodzimy wzrokiem po sali, jednocześnie prowadząc obserwacje otaczającej nas rzeczywistości. Największą naszą uwagę przyciąga ogromny telewizor, który skupia też wzrok większości obserwatorów. Nie bez powodu. Kolorowi ludzie na kolorowym ekranie,…

Read More

Andaluzyjskie rewelacje. Rejon Cadiz

Po powrocie z Maroko dopada nas mega pozytywna passa. I może jest to wynikiem dobrej pogody i ładnej okolicy do zeksplorowania, albo po prostu frajdy z tego, że z powrotem jesteśmy w pięknej Hiszpanii, którą ukochaliśmy sobie na tyle, że rozstanie z nią na poczet Afryki uświadomił nam jak bardzo ja lubimy. Dlatego chcemy z…

Read More

Dwie strony Atlasu

Maroko to kraj morza, oceanu, gór i pustyni. Chcieliśmy zaliczyć je wszystkie, toteż przejechaliśmy palcem po całej mapie Maroka i nie pozostawiliśmy na niej zbyt wiele miejsca bez odbicia naszych linii papilarnych. Zapowiadała się pełna doznań przygoda po przedsmaku Afryki. Jeśli woda to koniecznie Atlantyk. Mimo, że wycieczka w ładne strony zachodniego wybrzeża Maroko jest…

Read More

Maroko vs Spoko

Długo zastanawialiśmy się czy jechać samochodem do Afryki, przede wszystkim z przyczyn bezpieczeństwa i nieznajomości kultury. Ale im dalej przemieszczaliśmy się na południe Hiszpanii, tym więcej spotykaliśmy ludzi, którzy niejednokrotnie byli w Maroko i dosłownie nas tam wysyłali. Prawdziwa ochota na zmianę kontynentu przyszła nam wraz z zawitaniem do Tarify. Widok Maroka zaa cieśniny Giblartarskiej…

Read More

Z wizytą u cyganów i hipisów. Sacromonte.

Na wzgórze Sacromonte trafiliśmy za sprawą naszej koleżanki obieżyświatki Amelii, która uratowała naszą wizytę w zaniesionej chmurami Granadzie. Jako, że nie dane nam było zakosztować uroków tego uwielbianego przez Hiszpanów miasta, szukaliśmy odpowiedniego miejsca na zaparkowanie krokodyla, przespanie się i wyruszenie dalej na południe. Sacromonte był strzałem w 10! Wzgórze Sacromonte to miejsce nie tylko…

Read More

Andaluzja jest super

Początek roku przywitał nas wyjątkowo wietrznie i deszczowo. Toteż planowane opuszczenie naszego drugiego domu- Chulilli przyszło nieco łatwiej niż zakładaliśmy. Pożegnaliśmy naszą zaprzyjaźnioną wioskę i, w nadziei na kawałek słońca i mniejsze zrywy powietrza, wyruszyliśmy do Andaluzji. Andrzej, nadrzędny zwiadowca naszego skromnego teamu zgromadził całkiem obszerne info odnośnie must be i must climb w Andaluzji. Najpierw Jaen, potem…

Read More

Szuranie tyłkami po crashpadach tudzież boulderowanie. Albarracin.

Jako, że w Chulilli mas o menos się zadomowiliśmy i przedsięwzięliśmy pewne pracownicze zobowiązania, postanowiliśmy zrobić sobie najzwyczajniej w świecie „wakacje”. A, że miejsc na krótki wypad z Chulilli jest od groma po prostu nie mogliśmy sobie odmówić tak dobrej okazji jak zbliżający się weekend. W dużym mieście już byliśmy toteż tym razem padło na…

Read More

Same same but different, czyli o tym co się nam zmieniło po 4 miesiącach życia w vanie.

Tygodniowy pobyt w Polsce był na tyle krótki, że nie zdążyliśmy zamarznąć, ale też wystarczająco długi, żebyśmy mogli skontrastować siebie względem czasów przedwyjazdowej rutyny, zauważyć co się zmieniło w ciągu tych 4 miesięcy podróżowania, zarówno powierzchownie jak i wewnętrznie. I o ile w trakcie podróżowania przemiany są płynne i nie odczuwamy wielkich zmian, o tyle…

Read More

Chulilla. Bo Warto.

Mijają godziny, dnie, noce, rośnie kilometraż przemierzony biegiem wzdłuż kanionu, wzmacnia się andrzejowa moc wspinaczkowa, postępuje moja jogińska elastyczność, zapełnia się miejsce na naszych dyskach przez nawał zdjęć i filmów, przybywają ludzie, uśmiechy, nowe hiszpańskie słowa i przygody, słońce nie przestaje świecić, gwiazdy zdają się być coraz bliżej. Jesteśmy w Chulilli. Doprawdy nie wiemy kiedy…

Read More

Katalonia. Poklamowy szok, czyli dziurki, krawądki i wycisk od M.

Pierwszy długi rest z szumem fal w tle miał być nie tylko zmianą otoczenia i regeneracją po dwóch miesiącach ładowania. Miał być motywacją do kolejnych eksploracji katalońskich regionów wspinaczkowych, których jest tutaj doprawdy od groma. Aż nie wiedzieliśmy gdzie najpierw się udać, gdzie wytracić narośniętą podczas restu skórę, gdzie rozładować napięcia powstałe wskutek intensywnego wypoczywania,…

Read More

Szum fal, dzikość plaż, skoki w dal. RES(e)T

Rodellar gościł nas najlepiej jak potrafił, dał nam pogodę, dobre wspinanie, wybitne towarzystwo i kupę pozytywnej energii. Ciężko nam się stąd ruszyć. Ale ciała podpowiadają nam, że pora na odpoczynek, że dwa miesiące wspinaczkowego napierania to okres po którym trzeba zresetować obolałe ciało i ociężały umysł, „wyzerować się” w towarzystwie morza, dzikiej plaży i książek….

Read More