Kręcenie się w kółko w okolicach Alicante znalazło swoje totalne uzasadnienie pewnego pięknego popołudnia, kiedy powróciliśmy w strony ulubionego Cabezo d’or, które majestatycznie góruje nad miastem. Złote Wzgórze mieliśmy okazję eksplorować już początkiem marca, jednak po jego opuszczeniu odczuwaliśmy niedosyt i-obydwoje-mieliśmy silną potrzebę powrócenia tam, choć na chwilę. Nasze nienasycenie dotyczyło głównie pewnego pięknego domu, którego za pierwszym razem nie mieliśmy sposobności odwiedzić, mimo zaproszenia gospodarzy.
Wraz z podejściem numer 2, postanawiamy wpaść i zagadnąć zwykłym „dzień dobry”. Szczęśliwie, na miejscu zastajemy naszą rodaczkę i jej męża Hiszpana, którzy nie tylko zapraszają nas do siebie; tworzą nasze kolejne 3 dni pełnymi magii, inspiracji i ciepła na tyle, że mamy ochoty wyjeżdżać stamtąd nigdy.
Ania i Juanras kilka lat temu kupili teren, na którym stała totalna ruina o trzech ścianach oraz niewysoka jaskinia-byłe pomieszczenie dla owiec i kóz. Dzisiaj ich posesja to prześliczny dom, w który została tchnięta pasja, mnóstwo pracy obojga i wszystkie talenty artystyczne Ani. Dopełnienie bajki stanowi unikatowa jaskinia urządzona z myślą o gościach, kurnik, w którym rodzą się same koguty, trzy koty, dwa psy i-nasi absolutni ulubieńcy-Burricz i Kalinka, czyli dwa sympatyczne i towarzyskie osiołki, dające się usłyszeć w całej okolicy.
Kiedy-po trzech zbyt szybko miniętych dniach- przychodzi nam opuścić Casa Gorjas, niejedna łezka kręci nam się w oku. Kilka pierwszych z tego powodu, że wyjeżdżamy, kolejne następne z powodu wzruszeń na samą myśl powrotu. Tak, powrotu-koniecznie.
Dobra wiadomość dla tych, którzy chcieliby pobyć u podnóża Złotego Wzgórza, jaskinia Ani i Juanrasa to cieszący się powodzeniem apartament do wynajęcia, swobodnie nadający się nawet 8 osób. Niczego goręcej polecić nie mogę, bo nic lepszego, niż ta okolica, przytrafić się nie może. Linkuję. https://www.facebook.com/casagorjas