Chulilla powoli zasługuje na całkiem osobną cegiełkę w zielonotempnym menu…
Nie po raz pierwszy i z pewnością nie po raz ostatni przychodzi mi wspomnieć o tym szczególnym, przynajmniej dla nas, miejscu. W ciągu ostatniego miesiąca cztery razy żegnaliśmy się z naszymi fantastycznymi współlokatorami Grand Hotelu, nie dlatego, że lubimy się żegnać. Korzystne zbiegi okoliczności i przypadkowe sploty zaskakujących wydarzeń prowadziły nas ostatnio w wiele odwiedzonych przez nas wcześniej miejsc. Chulilla jednak jest królową powrotów. Bywało, że zajeżdżaliśmy tam jednego dnia wieczorem, żeby kolejnego już pakować się celem przemieszczenia gdzieś indziej.
Niełatwo wytłumaczyć bieżącą atmosferę decyzyjności, panującej wokół krokodyla, niemniej to nasze ostatnie kręcenie się w kółko pomiędzy Alicante a Walencją obfituje w masę niespodziewanych wydarzeń, które na dodatek pasują do siebie jak elementy układanki do tej pory niedającej się dopasować. Nie, żebyśmy mieli potrzebę odnajdywania celu w każdym miejscu i podczas każdego spotkania towarzyskiego, po prostu zaczynamy dostrzegać w swojej podróży pomysł na siebie, odważniej marzymy, bo też czujemy, że te nasze marzenia są od nas nie dalej niż na długość ręki. Co ma do tego wszystkiego Chulilla? Cóż, Chulilla stanowi dla nas główne miejsce inspiracji, ośrodek ludzkiej radości i piękna natury. Tutaj poznajemy najbardziej pokręconych ludzi na Świecie, tutaj wkraczamy w kolorowy świat współczesnych hippisów, tutaj uczymy się żonglować i naparzać w bęben, tutaj jesteśmy świadkami, jak nasi koledzy podróżnicy dosłownie z dnia na dzień zostają królami wioski w branży gastronomicznej. Chulilla też udowadnia nam swoją magię przyciągania. Z każdym naszym powrotem spotykamy kolejnych znajomych, z którymi w różnych miejscach i w różnych okolicznościach spędzaliśmy wcześniej kupę fajnych chwil.
Po raz piąty opuściliśmy Chulillę 3 dni temu. Nikt już nie chciał się z nami żegnać. Śmieją się z nas, kiedy otwieramy ramiona celem uściskania się i życzenia sobie nawzajem szczęścia, pogody, powodzenia i takich tam. Hasta pronto nam mówią. To i my tak odpowiadamy. Do miłego zobaczenia, Chulillo!