Wyjazd z Hiszpanii dał nam do zrozumienia dwie rzeczy. 1-Kochamy Hiszpanię, co poznajemy po wielkiej tęsknocie za nią od samego momentu opuszczenia jej granic, 2-Nie wolno żegnać się z ukochanymi miejscami i ludźmi, bo życie jest jedno i nie ma co czekać na ponowne spotkania w przyszłych wcieleniach.

_DSC6037

Przecinanie kolejnych granic wyrywa nas nieco z błogiego poczucia wolności. Z jednej strony nie możemy doczekać się spotkania z wszystkim tym, co tak dzielnie odłożyliśmy na rok, z wszystkimi tymi, którym wysyłaliśmy moc pozdrowień z najróżniejszych zakątków naszych podróżniczych destynacji; ciekawość nowej starej rzeczywistości ściąga nas do Polski jak magnes. Po drugiej stronie tych wszystkich ciągot stoi tu i teraz, czyli pełna radość życia, końskie zdrowie, skały, las, dzika natura, niezmącony ruchem ulicznym spokój, gwieździste noce, ptasie trele, brak pośpiechu i impulsywnego konsumowania. Na wszelkie sposoby tłumaczymy sobie, jak gdyby w obawie przed utraceniem sensu rocznego podróżowania, że powrót wcale nie musi oznaczać skoku z wysokości do zimnej wody. Bo przecież nie wiemy jeszcze jak zimne są te nasze polskie wody na które z wolna się zapuszczamy.

_DSC5903  _DSC6058

Naszym rozważaniom wtórują cudowne krajobrazy Prowansji. Całkiem przypadkiem, wstukując błędne dane do GPS-u znajdujemy się w Chateauvert. Dzięki temu odkrywamy kolejną wspinaczkową krainę, która zaczarowuje nas bogactwem zieleni, pięknymi skałami, gęstymi lasami i uroczym kanionem przeciętym wartką rzeczką. Piękno Chateauvert skłania nas do zrobienia sobie dnia objazdówki po Prowansji, skutkiem czego dopisujemy ją do długiej listy miejsc, do których jeszcze kiedyś zajrzymy.

_DSC5993  _DSC5974

_DSC6064  _DSC6050

_DSC6066  _DSC6003

Na nasze nieszczęście, niebo nad południową Francją uparcie się zaniosło i prognozy przewidują kilkudniową ulewę. Nie czekamy więc bezczynnie i wykorzystujemy niepogodę do powolnego przetaczania się wzdłuż lazurowego wybrzeża. Tym samym zwiedzamy z poziomu krokodyla Niceę, Cannes i Monako, które-w obliczu chmur i deszczu-nie dają się ani zwiedzać pieszo, ani fotografować.  Po żmudnej, całodniowej wycieczce krajoznawczej opuszczamy Francję i z nieskrywaną radością przekraczamy granice Italii, żałując, że godzina już późna i nie dane nam będzie pójść na lody…

_DSC6092

_DSC6083

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *