Koniec. Początek. Domem pod domem.

Powróciliśmy. Przynajmniej fizycznie, bo z takimi faktami kłócić się nie da. Odwiedziliśmy jeszcze sąsiadów Słowaków, zorganizowaliśmy sobie zieloną noc i poranek pod sulowskimi skałkami i w doborowych humorach, skąpani w słońcu i błogości zaprzęgliśmy do ostatniej przejażdżki tego tripa naszego najdzielniejszego towarzysza podróży- kroka.    Ledwo rzuciliśmy kamieniem i już znajdujemy się w Chochołowie, skąd…

Read More