580 kilometrów w ciągu jednego dnia to dla naszego krokodyla nie lada wyzwanie. Cały dzień jedziemy z Tarnu do Rodellaru dzielnie pokonując Pireneje. Nie możemy się doczekać tej uwielbianej przez rodaków miejscówki, a ślinka nam cieknie na myśl o hiszpańskim jedzeniu. Zasuwamy!

Oczekiwania względem Rodellaru mamy naprawdę duże. Wszystkie zgromadzone ochy i achy na temat miejscówki składają się na jedną wielką rewelację. Po doświadczeniach Ceuse już sami nie wiemy czy mamy wierzyć kolegom i koleżankom i wolimy przekonać się sami. Toteż emocje trzymamy na wodzy, oczekiwania wyrzucamy w kąt. Z jakiegoś powodu jednak nie możemy się doczekać, im bliżej jesteśmy tym nasza ciekawość rośnie bardziej.

Rodellar to doprawdy koniec świata, 50 km od najbliższego miasta, koniec drogi, mała wioska z kamienia, dookoła góry i wybitny wąwóz, jeden hotelik, dwa kempingi, jeden parking miejski i….mnóstwo ludzi!

rodellar hotel  rodellar dom  rodellar tablica

Parking – pięciogwiazdkowy spot do bytowania „na dziko” w Rodellarze – pęka w szwach od samochodów. Już na samym wjeździe na parking witają nas dziesiątki piktogramów informujących o zakazach kempowania, biwakowania, wprowadzania psów, łamania ciszy nocnej etc. Kawałek niżej, na samej płycie parkingu dołączamy do obozowiska, gdzie każdy na zewnątrz coś gotuje, ewidentnie nigdzie indziej na noc się nie wybiera, a psów jest od zatrzęsienia (nie znam statystyk, ale z mojej dotychczasowej obserwacji wynika, że na jednego Hiszpana przypadają dwa psy). Szybki przegląd rejestracji na samochodach i już potwierdza się fama o polskim socjalu w Rodeo. Obok Hispzanów, wspólnie z naszymi ziomkami stanowimy najliczniejszą grupę 🙂 Wkrótce nasza liczebność oznacza cowieczorną schadzkę i przychrząszczowe opowieści lub, w bardziej deszczowe noce, barową okupację i grę w mafię. Wraz z końcem weekendu tłok na parkingu ulega znacznej redukcji, niedzielni goście opuszczają wąwóz, a my raczymy się błogim spokojem, niebem pełnym gwiazd, grą w szachy i nadrabianiem literackich zaległości.

parking zakazy  Cien Igi  parking

 

rozdroze   delfin1  Camino

Wspinanie- tyle nasłuchałam się o trudnym i siłowym wspinie w kanionie, że zakładałam wieczną walkę na każdym kroku. Niepotrzebnie. Rodellar to do tej pory najpiękniejsze, najbardziej kompleksowe miejsce pod względem wspinania (jak i socjalu). Fakt, łatwych propozycji wspinaczkowych nie ma zbyt wiele, ale walka z trudnościami i pokonywanie własnych słabości są tutaj wyjątkowo przyjemne. Andrzej z kolei rośnie w oczach. Ogromne przewieszenia, czyli coś totalnie innego niż do tego pory, zdają się pompować jego ciało z wstawki na wstawkę, z drogi na drogę.  Nawet kiedy się nie wspinamy, samo przebywanie w kanionie daje nam ogromną satysfakcję i moc wrażeń sponsorowanych przez widoki.

Iga wspin  Kuba na ventanasach   Moskit delfin 1

egocentrismo  Camino2

Socjal – coś wyjątkowego. O życiu socjalnym w Rodellarze, obok jakości wspinania, wysłuchaliśmy tyle historii, że byliśmy gotowi jechać tutaj tylko po to, by zweryfikować prawdomówność naszych kolegów i koleżanek. Wspomniane wieczorne posiedzenia oraz codzienne spotkania pod skałami sprawiają, że człowiek natychmiast czuje się tutaj jak w domu. Co jakiś czas z entuzjazmem witamy nowych Polaków wsiąkających w ten klimat już od samego początku, i z żalem żegnamy tych odjeżdżających, bo przecież tyle czasu co dzień spędzaliśmy ze sobą… Rodellar to oczywiście nie tylko Polacy, to w końcu hiszpańska miejscówka, i zapewne to właśnie wszechobecny luz i gościna tutejszych gwarantuje wieczny fun i radość przebywania w każdym zakątku tej małej wioski.

Prince sans rire2  Prince sans rire Patryk  Prince sans rire Dziki  Prince sansd rire Pysia

Prince sans rire3  Moskit na malpie  Prince sans rire Pawel  Prince sans rire Wicia

Przestaliśmy liczyć dni, nasz pomiar czasu sprowadza się czwartkowych burgerów w Kaldndrace,  tutejszym Refugio, które wciąga nas wieczorami uatrakcyjniając je koncertami, bilardem, tenisem stołowym i najlepszym w Rodellarze jedzeniem. Stąd to dopiero nie chcemy się ruszać.

Ania i rece

Parking tętni życiem zarówno o poranku jak i w nocy, litrowe zimne piwo z hotelowego sklepiku ląduje na krótką chwilę na stoliku, by za chwilę zostać namierzonym przez grasujących po okolicy smakoszy, wykwintnych sensoryków złotego nektaru, którzy chcą celebrować z nami rodellarowe chwile. Nie urzędujemy za długo, bo rano każdy z kimś jest ustawiony- chłopcy idą każdy na swój życiowy projekt, dziewczyny wspólnymi siłami walczą ze skałami i własnymi słabościami, a ci, którzy się nie wspinają wyruszają na zakupową misję do odległego Barbastro dzierżąc listy zakupowe kolegów i koleżanek niechętnych wobec podobnych wycieczek lub po prostu niemających czasu na uzupełnienie zapasów żywności. W końcu wspinanie to poważne zajęcie zagarniające znakomitą większość wakacyjnego czasu!

parking socjal 2   parking socjal  Kwiato i Jason

I tak w Rodeo spędzamy burgery cztery, 28 najlepszych dni, 672 niezapomniane godziny. Robimy 1500 fotek, kręcimy 29 filmików, spotykamy 25 rodaków, wypijamy 20 litrowych browarów, tracimy łącznie 5 kilogramów, zewspinujemy 98 dróg, zjadamy 15 kg warzyw. Z tym miejscem się nie żegnamy. Tutaj wrócimy choćby nie-wiem-co.

Ventanas2

 

One thought on “Wrzesień nigdy nie był taki piękny. Rodellar.

Odpowiedz na „5000libAnuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *