Przedświątecznie i słonecznie

Nie dalej niż 3 dni temu zdałam sobie sprawę z nadchodzących wydarzeń. Nasze słońcem i błogością ociekające dni nadal zdają się płynąć przyjaźnie leniwym prądem, tym samym nie wywierając ani krzty presji względem zbliżających się Świąt. Co się stało? Gdzie są kolędy, gdzie kolorowe lampki, stroiki, sklepy pełne kuszących promocji, reklamy tętniące świątecznym nastrojem, gdzie…

Read More

Szuranie tyłkami po crashpadach tudzież boulderowanie. Albarracin.

Jako, że w Chulilli mas o menos się zadomowiliśmy i przedsięwzięliśmy pewne pracownicze zobowiązania, postanowiliśmy zrobić sobie najzwyczajniej w świecie „wakacje”. A, że miejsc na krótki wypad z Chulilli jest od groma po prostu nie mogliśmy sobie odmówić tak dobrej okazji jak zbliżający się weekend. W dużym mieście już byliśmy toteż tym razem padło na…

Read More

Same same but different, czyli o tym co się nam zmieniło po 4 miesiącach życia w vanie.

Tygodniowy pobyt w Polsce był na tyle krótki, że nie zdążyliśmy zamarznąć, ale też wystarczająco długi, żebyśmy mogli skontrastować siebie względem czasów przedwyjazdowej rutyny, zauważyć co się zmieniło w ciągu tych 4 miesięcy podróżowania, zarówno powierzchownie jak i wewnętrznie. I o ile w trakcie podróżowania przemiany są płynne i nie odczuwamy wielkich zmian, o tyle…

Read More

Chulilla. Bo Warto.

Mijają godziny, dnie, noce, rośnie kilometraż przemierzony biegiem wzdłuż kanionu, wzmacnia się andrzejowa moc wspinaczkowa, postępuje moja jogińska elastyczność, zapełnia się miejsce na naszych dyskach przez nawał zdjęć i filmów, przybywają ludzie, uśmiechy, nowe hiszpańskie słowa i przygody, słońce nie przestaje świecić, gwiazdy zdają się być coraz bliżej. Jesteśmy w Chulilli. Doprawdy nie wiemy kiedy…

Read More

Listopadowy szok pogodowy, czyli odwiedziny naszej Ojczyzny.

4 Listopad. Nagrzany od słońca piasek delikatnie masuje nasze stopy, intensywne promienie utrwalają opaleniznę, szum fal przygrywa naszym przygotowaniom do odlotu. Jesteśmy w Alicante. Pakujemy walizki, zostawiamy krokodyla na strzeżonym parkingu i dosłownie za chwilę znajdujemy się w Krakowie, jemy kolację z rodziną i lekko trzęsiemy w obliczu zmiany klimatu. W końcu przez ostatnie 4…

Read More

Grand Hotel Chulilla

Przygoda z Chulillą rozpoczęła się na długo wcześniej przed naszym przybyciem tutaj. Bowiem mentalnie Chulillię odwiedziliśmy pewnego ciepłego wieczoru na parkingu w Tarnie. Wielobarwne, nasycone bombą pozytywnych wrażeń, z przeplatającymi się na przemian ochami i achami, historie o miejscu doskonałym, gdzie słońca i przyjaciół nigdy nie brakuje, gdzie wspinaczka, miasteczko i widoki miodem ociekają, gdzie…

Read More

Katalonia. Poklamowy szok, czyli dziurki, krawądki i wycisk od M.

Pierwszy długi rest z szumem fal w tle miał być nie tylko zmianą otoczenia i regeneracją po dwóch miesiącach ładowania. Miał być motywacją do kolejnych eksploracji katalońskich regionów wspinaczkowych, których jest tutaj doprawdy od groma. Aż nie wiedzieliśmy gdzie najpierw się udać, gdzie wytracić narośniętą podczas restu skórę, gdzie rozładować napięcia powstałe wskutek intensywnego wypoczywania,…

Read More

Szum fal, dzikość plaż, skoki w dal. RES(e)T

Rodellar gościł nas najlepiej jak potrafił, dał nam pogodę, dobre wspinanie, wybitne towarzystwo i kupę pozytywnej energii. Ciężko nam się stąd ruszyć. Ale ciała podpowiadają nam, że pora na odpoczynek, że dwa miesiące wspinaczkowego napierania to okres po którym trzeba zresetować obolałe ciało i ociężały umysł, „wyzerować się” w towarzystwie morza, dzikiej plaży i książek….

Read More

Wrzesień nigdy nie był taki piękny. Rodellar.

580 kilometrów w ciągu jednego dnia to dla naszego krokodyla nie lada wyzwanie. Cały dzień jedziemy z Tarnu do Rodellaru dzielnie pokonując Pireneje. Nie możemy się doczekać tej uwielbianej przez rodaków miejscówki, a ślinka nam cieknie na myśl o hiszpańskim jedzeniu. Zasuwamy! Oczekiwania względem Rodellaru mamy naprawdę duże. Wszystkie zgromadzone ochy i achy na temat…

Read More

I znowu nas zatrzymało. Gorges du Tarn

Z Ceuse do Rodellar jest daleko. Za daleko, myślimy sobie ostatniej nocy w Ceuse. Chcemy bardzo do Verdon, chcemy też nad morze, ja chcę do Avingnon. I wszystko to trochę jakby rozrzucone po francuskiej mapie, nienadające się też do krótkotrwałego pomacania i rychłego pożegnania, wszystko trzeba ze spokojem podotykać, pooddychać, powspinać. A w Rodellarze pogoda…

Read More

Kupiliśmy dom

Rezygnując z naszego bądź co bądź całkiem lubianego mieszkania w Warszawie śmialiśmy się do siebie mówiąc, że za chwilę będziemy sobie mieszkać w samochodzie. Z jednej strony było to zbliżanie się do spełniania wszelkich życiowych aspiracji, z drugiej jednak, mając na uwadze gabaryty naszego mieszkania i ilość rzeczy przydatnych i nieprzydatnych w nim nagromadzonych, w…

Read More

Pulsujące palce, twarde tyłki, hiszpańskie ballady. Napieranie w Ceuse.

Ledwo przekraczamy granice Szwajcarii i dosłownie rzucamy się na supermarket. Pierwszy wieczór we Francji zwiastuje prawdziwą żołądkową ucztę! Nareszcie jesteśmy gdzieś dłużej niż cztery dni. Nasze umysły i portfele odczuwają niesamowitą ulgę. Stoimy w jednym miejscu, mamy opracowaną logistykę i nigdzie się nie spieszymy. Samochód odpalamy po opróżnieniu zapasów jedzenia, woda pitna tuż za rogiem,…

Read More

Na własne oczy. Eigera pogłaskanie

Ueli Steck aka Szwajcarska Maszyna… To jeden z tych wariatów, których nie da się zakwalifikować do żadnej grupy, bo grupa z definicji stanowi co najmniej dwóch. A Ueli jest jeden. Najsprawniejszy na świecie biegacz górski i alpinista, przemierzający wszystkie szczyty globu na czas, bijąc obecnie własne rekordy (bo nikt już nie chce z nim konkurować)….

Read More

The day I became a temporary vegetarian. Szwajcaria.

Robimy ostatnie zakupy w Italii, upychamy po kątach makarony i tuńczyki* i w nieziemskich upałach przekraczamy granicę Szwajcarii. Andrzej obiecuje bajeczną krainę, góry, jeziora, śliczne wioski i dobre wspinanie. Jako, że studiował w Szwajcarii przez pół roku czuje się dumnym hostem, a ja, zwiedziwszy kiedyś jedynie skrawek tego kraju, po prostu nie mogę się doczekać…

Read More

Północne Włochy

Północne Włochy.   Lago di Garda, Arco. Miejsce, którego po prostu nie mogliśmy pominąć. Arco i okolice to najsłynniejszy region wspinaczkowy we Włoszech, głównie za sprawą międzynarodowych zawodów Arco Rock Masters. Rzesze sportowców z całejEuropy przybywają tu nie tylko po skałkowe wyzwania i najtańsze zakupy sprzętu wspinaczkowego na naszym kontynencie.; okolice jeziora Garda to też…

Read More

Austriackie doliny

Austria. Cudowna kraina. Taki mały kraj a taki piękny! Będąc kilka razy w Wiedniu i przejazdem w Graz wyimaginowałam sobie, że Austria to kraj kiełbasy, luksusu, imigrantów z Turcji i bogatych turystów. I, o ile w tej ostatniej kwestii nie koniecznie się pomyliłam, o tyle cała reszta to tylko bardzo zawężony stereotyp i aż mi…

Read More